niedziela, 18 listopada 2012

Radziecka maszyna i serwetka

Niedawno wpadłam na pomysł, że może już czas nauczyć się szyć. Misja zdobycia maszyny do szycia nie wydała mi się trudna - wszak mój Tata posiada w swoich zapasach wiekową maszynę - Tułę. Kiedy już rzeczona maszyna znalazła się u mnie w domu, czym prędzej zabrałam się za jej testowanie...
 Przygotowałam materiał, nitkę, przeczytałam instrukcję obsługi i wreszcie nadusiłam pedał... I w tym miejscu kończy się sielankowa opowieść o mnie jako krawcowej :) Stopki nie opuściłam, igła się złamała, a na dodatek była niedziela. Trudno - pomyślałam sobie, zmuszę Mojego, pojedziemy następnego dnia do sklepu i kupimy nowe igły - może będą pasować. A że ze mnie totalny laik w tej dziedzinie, to nie wiedziałam, czy do tak starej maszyny pasują współczesne igły. Ale nic - nadszedł poniedziałek, godzina 10 rano. Wybraliśmy jedną z mniejszych pasmanterii w Poznaniu, bo była po drodze. Staję naprzeciw sprzedawczyni i pytam:
- Czy dostanę igły do maszyny do szycia?
- Tak, ale do jakiej?
- No, dość starej... do maszyny Tuła. 
- To maszyna RADZIECKA... - wtrącił się Mój.
- Nie, do maszyn dla dziecka to nie prowadzimy sprzedaży igieł. Bardzo mi przykro...

Co było dalej z moją maszyną? Otóż, kupiłam w końcu igły w innym sklepie, włączyłam Tułę, obszyłam kawałek materiału i... nie miałam szczęścia. Maszyna, no cóż - najpierw coś trzasnęło, potem nitka się zerwała, a na końcu wiekowa Radziecka Tuła padła... No i tyle z mojego szycia. Na szczęście mam jeszcze  szydełko :)

A oto co ostatnio wykombinowałam:


szydełko: 1,5
włóczka: Rot-Tulpe (dość gruby kordonek - prawie grubość 10)

Schemacik koślawy, ale mam nadzieję, że czytelny:



Na koniec życzę wszystkim braku syndromu poniedziałku!


---> ZAPOWIEDŹ <--- W najbliższym odcinku EFA A NAPOLI - Wezuwiusz. Zapraszam wkrótce :)

6 komentarzy :

  1. No to ci dopiero maszyna! Ruska, a się popsuła! niemożliwe! Na szczęście szydełko jest mało skomplikowane i tego należy się trzymać:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś też nie chce mi się wierzyć, że się zepsuła...
    A ja kupiłam całkiem niedawno maszynę do szycia w lidlu i moja córcia bardzo się stara mi ją zepsuć... Już raz było bardzo blisko.
    Serwetka śliczna :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. No niestety, też nie mogłam uwierzyć, że maszyna, produkowana w tym samym zakładzie co karabiny, padła. To znaczy - nie do końca padła, uruchomić ją można, ale nie szyje. Mam wrażenie, że coś się stało z dolną przekładnią.

    OdpowiedzUsuń
  4. http://handmadebypstro.blogspot.com/2012/11/wyroznienie.html
    zapraszam do mnie po wyróżnienie! Pozdrawiam Pstro

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczne śnieżynki.
    Ja mam gdzieś w domu starego Singera, Takiego ze stolikiem i wielkim kołem ale kupiłam ostatnio nowego :) Zaczęłam szyć na Łuczniku mamy, ale na tej maszynie co mam teraz szyje mi się dużo lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz co nie zrażaj się niepowodzeniami. Szycie nie jest trudne. Co do tej maszyny to na pewno by się dało ją naprawić, ale musi się ktoś znać i z częściami może być problem. Ja bym Ci radziła kupić jakąś tanią maszynę i zacząć swoja przygodę z szyciem od nowa :) Ja zaczynałam na starym łuczniku, który się ciągle psuł.Jakieś 3 lata temu kupiłam maszynę taką z tych najtańszych w hipermarkecie dałam za nią niecałe 200 zł. Jestem z niej zadowolona. Szyje dość dużo, a z maszyna nic się nie dzieje. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...