sobota, 2 października 2010

Kropla w morzu...

włóczka: ?
szydełko: ?
wzór: chyba któraś Mała Diana 
Zaczęło się... z nudów. Nudy zawsze były dobrym motywatorem...


 Zaczęło się rozwijać. Jak to motek. Wyszło koślawe. Jakieś takie krzywe. Najpierw było jedno. Odczuwało samotność. Drugie nadeszło w pośpiechu. Potem trzecie. Coraz szybciej. Coraz prościej. Coraz więcej. Zgodnie z planem. Nagle symbol dziwny widzę. Kreska prosta lecz skreślona. Szukam, czytam, wypatruję. Słupek. Czy podołam takiej sprawie? Rzecz wydaje się być łatwa. Tu nawijam, wnet przebijam. Znów nawijam i przeciągam. I przeciągam. Słupek? Nie. Od nowa. A tym razem? No nareszcie. Słupek. Słupek. ... Ile jeszcze? Słupek. Słupek. Ja już nie chcę. Coś mnie jednak gna do przodu. Były oczka. Były słupki. Przyszła pora na kończenie tej robótki. Lekka trwoga mnie ogarnia. Zerkam? Światłość bije w me oblicze. Jakaż piękna. Własna, moja. Była nitka równo nawinięta. Jest splątana, ciut pomięta. Aż wtem mina moja rzednie. Widzę krzywość i nierówność. Asymetria kole w oczy. Lecz czy Rzym od razu powstał? Wieża w Pizie krzywa stoi. Czy to kogoś niepokoi?

Żywot tej serwetki taki. Była - nie ma. Babcia z dumą wzięła. Na szafie położyła. Wysoko. Nikt nie widzi ;)


Wszystkie opisane powyżej zdarzenia miały miejsce 4 lata temu. Wtedy to nagle, pod wpływem jakiegoś, bliżej nieokreślonego impulsu, sięgnęłam po szydełko i zaczęłam supłać. Na początku bawiło mnie wykonywanie serwetek, ale po obdarowaniu całej rodziny nie było komu już ich "wpychać", a i ja mam ograniczoną ilość powierzchni "serwetko-podkładkowych". Zmusiło mnie to do szukania nowych wyzwań robótkowych. O czym wkrótce napiszę...

1 komentarz :

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...